wtorek, 30 listopada 2010

Sama się prosi

Przy budowie Pegazelli wykorzystałem części z chińskiego telecastera, pickupy wilkinsona i porządne ekranowane kable fendera. Kilka wieczorów zajęło wyrównywanie i "recrowning" progów. Dałem du*y i za słabo zabezpieczyłem podstrunnice w trakcie tych zabiegów, przez co wygląda jakby wiosło miało 20 lat.. Nie liczyłem na bieżąco wydatków, ale szacuję, że zmieściłem się w 500zł.

Z całą pewnością było warto. Gitarę cechuje bardzo wysoki "playability" - chętnie się po nią sięga, nawet jeżeli ma się do wyboru instrumenty dużo wyższej klasy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz